„Japońskie chwyty samoobrony, pistolety i noże przypominają pasy bezpieczeństwa, stosowane przy pracy na dużych wysokościach. Zauważcie: tylko mało doświadczony młodzik używa takiej uprzęży. Stary wyga nigdy. Pas daje z ł u d z e n i e bezpieczeństwa. Wystarczy raz zapomnieć – i po tobie. Kto pasa nie używa, nie ma złudzeń, stale jest świadomy niebezpieczeństwa i ma się na baczności. Ciągła asekuracja osłabia czujność (…)”
/W. Suworow, „Akwarium”, dom wyd. Rebis, Poznań 2007, str. 153/
Zaraz po kursie
Nurkowanie partnerskie zalicza się z pewnością, do preferowanego w środowisku sposobu nurkowania. Opisywane jest jako bezpieczna forma uprawiania tego typu sportu. Ale czy tak jest na pewno?
Bardzo często osoby, które posiadają mało doświadczenia lub dopiero co skończyły kurs płetwonurkowy preferują wykonywanie nurkowań stażowych wraz ze swoim instruktorem lub inną zaufaną osobą o dużo wyższych umiejętnościach. Takie zachowanie jest zrozumiałe z punktu widzenia własnego komfortu psychicznego i poczucia bezpieczeństwa. Mając przy sobie kogoś bardziej doświadczonego czujemy się bezpiecznie, a także pewni, iż w przypadku wystąpienia niebezpiecznej sytuacji zostanie nam udzielona pomoc. Jednak, czy takie myślenie jest właściwe? W początkowym okresie zdobywania doświadczenia, niewątpliwie tak. Komfort psychiczny, zwłaszcza w tak nieprzyjaznym człowiekowi środowisku jakim jest świat podwodny, jest niezmiernie ważny w kontekście procesu nauki i zdobywania nowych umiejętności nurkowych. Niedoświadczony nurek w stresie, myśląc tylko o możliwym niebezpieczeństwie, będzie osiągał dużo gorsze postępy niż nurek który takich myśli jest pozbawiony. Potwierdza to również fakt, iż większość ludzi którzy nurkują woli „przyjazne”, ciepłe i przejrzyste wody Morza Śródziemnego, niż polskie ciemne i zimne jeziora (mimo łatwiejszego do nich dostępu).
Niebezpieczny trend
Jednakże zbyt długa kontynuacja takiego nastawienia niesie za sobą pewne niebezpieczeństwo. Istota ludzka bardzo łatwo przyzwyczają się do komfortu i bezpieczeństwa, przez co trudno jest jej tą strefę później opuścić. Wyobraźmy sobie, że musielibyśmy ponownie przeprowadzić się do nieogrzewanych jaskiń lub szałasów, a pożywienie zdobywać polując lub zbierając to co urodziła ziemia. Niewiele osób w takich warunkach czułoby się komfortowo i zachowało obecnie posiadany poziom ducha. Podobnie jest z płetwonurkowaniem. Stała opieka instruktora (już poza kursem) lub bardziej doświadczonych kolegów z grupy to coś, do czego bardzo łatwo się przyzwyczaić. To swoiste „zwolnienie z myślenia”, czysty relaks i przyjemne wykonywanie nawet trudniejszych nurkowań. Jednakże w dłuższej perspektywie czasu, gdy nurek nabierze już doświadczenia nawyk ten staje się niepożądany i bardzo niebezpieczny. To swoista iluzja bezpieczeństwa, która niebezpiecznie hamuje, a w niektórych przypadkach wręcz cofa, rozwój własnych umiejętności nurkowych.
Iluzja bezpieczeństwa
Ciągłe liczenie na partnera pozbawia nas dwóch ważnych cech niezbędnych w bezpiecznym płetwonurkowaniu: umiejętności ratowniczych oraz woli walki. Wchodząc do wody z myślą, iż „w razie czego mam partnera” sprawia, że nie sprawdzamy własnego sprzętu, nie powtarzamy w ramach ćwiczeń – lub choćby w myślach – procedur auto-ratowniczych. Stajemy się po prostu biernym uczestnikiem wydarzeń rozgrywanych pod wodą i jeśli wszystko idzie dobrze, wychodzimy z nich żywi. Problem pojawia się, gdy coś zaczyna iść źle. Zgodnie z zasadą eskalacji, popełniane błędy generują następne, aż w końcu dochodzimy do miejsca, gdzie nikt nie może nam już pomóc. Niećwiczone procedury i złe odruchy mszczą się na nas i nawet obecność partnera nic w tej sytuacji nie może zmienić. Kolejnym czynnikiem wspomnianym na początku akapitu jest wola walki. Żyjąc w świecie komfortu (obojętne nadwodnym czy podwodnym) nie musimy walczyć o swoje. Staramy się unikać zagrożenia, a pierwszym podświadomym odruchem w przypadku napotkania takowego jest ucieczka lub poddanie się. Pod wodą odruch ten ma inną nazwę – panika. Pojawienie się sytuacji awaryjnych w chwili, gdy przez całą podwodną karierę liczyliśmy na naszych partnerów i instruktorów sprawia, że nasza psychika – a więc i my – nie potrafimy podjąć rękawicy i zacząć walczyć. Wybieramy ucieczkę, a obrana trasa, niezależnie od naszych umiejętności bardzo często jest taka sama – w górę do powierzchni. Swoisty paradoks: licząc na partnera, uciekamy od partnera.
Wola walki
Posiadanie woli walki jest niezmiernie ważne w sportach ekstremalnych. To właśnie ta część psychiki daje nam cenne sekundy na opanowanie sytuacji i pomaga przezwyciężyć pierwotne, instynktowne odruchy wykształcone w nas przez naturę. Ponadto, sytuacje awaryjne najczęściej zdarzają się nagle (utrata widoczności, zamarzniecie automatu, zalana maska). Nastawienie „walcz, nie uciekaj” pozwala nam wtedy przejść do działania mimo niesprzyjających warunków lub jeśli działanie jest niemożliwe zachować zimną krew do czasu przybycia pomocy. Jednakże te dwa czynniki – umiejętności ratownicze oraz wola walki nie są możliwe do wykształcenia, jeśli cały czas nurkujemy z nastawieniem „jakby co, mam partnera który jest doświadczony – on mi pomoże”.
Partner
Ostatnim błędem w takim rozumowaniu jest właśnie jego główny filar – partner. Może to być najbardziej doświadczona osoba na świecie, z najlepszymi umiejętnościami, opanowaniem i sprawdzoną psychiką, posiadająca cały niezbędny sprzęt przy sobie. To wszystko zda się na nic, jeśli ta osoba nie będzie mogła do nas dopłynąć. Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne: zła widoczność, utrata kontaktu przez pływalność albo prądy, zbyt duża odległość, zaplątanie się w różnego rodzaju liny lub sieci czy też wspomniana wcześniej panika. To wszystko może sprawić, że partner zwyczajnie nie będzie w stanie do nas dopłynąć i udzielić nam pomocy. Co się wtedy stanie z nami, gdy nie potrafimy pomóc sobie sami – jest wiadome.
Co robić?
Jak więc powinien myśleć nurek, który chce w pełnym zakresie rozwijać swoje umiejętności oraz posiadać właściwe nastawienie mentalne do uprawiania nurkowania? Przede wszystkim, powinien być pewny, że sam potrafi samodzielnie zaplanować i wykonać dane nurkowanie oraz pomóc sobie w przypadku wystąpienia sytuacji awaryjnej. Dodatkowo, pewność ta nie jest tylko pustym wytworem własnej wyobraźni lub ego, ale zbudowana jest empirycznie na podstawie wyników ćwiczeń auto-ratowniczych lub doskonalących o szerokim stopniu trudności wykonywanych pod wodą jak i nad wodą „na sucho”. Świadomy nurek nigdy nie twierdzi, że umie coś bezbłędnie. U niego zawsze jest jakiś element do poprawy, przypomnienia lub przetrenowania w trudniejszych warunkach. Strzelanie boi, wymiana maski, s-drill, v-drill to takie same elementy każdego nurkowania jak skręcenie sprzętu czy założenie płetw. One po prostu zawsze w nurkowaniu takiego nurka występują. Wręcz na poziomie podświadomości, są już w jego planie nurkowym. Taka osoba, zna też oczywiście własny sprzęt, dba o niego i ćwiczy z nim. Jednak, najważniejsza cecha mentalności świadomego i pewnego siebie nurka to następująca myśl: „to ja dbam o partnera i potrafię zapewnić mu bezpieczeństwo”. Sprawdzam, czy mój buddy płynie ze mną, nie dlatego, że boję się zostać sam, ale dlatego, żeby upewnić się czy u niego też wszystko jest „OK”. Rozwijanie w sobie samodzielności i inicjatywy to niezmiernie ważna cecha
w zdobywaniu doświadczenia nurkowego na każdym etapie szkolenia, zaś strach o siebie czy inne blokady umysłowe mogą po prostu skutecznie utrudnić nam właściwy rozwój kariery nurkowej, lub wręcz zrazić nas do uprawiania tego wspaniałego sportu.
Nurkowania SOLO
Oczywiście nasuwa się tutaj pewnie zasadnicze pytanie. „Skoro dobry nurek to ktoś samodzielny, to może najlepszym sposobem nurkowania jest nurkowanie SOLO?” Taki typ nurkowania sprawia, iż nurek zawsze jest świadomy tego, że może liczyć tylko na siebie. Dodatkowo, wymusza na nim ćwiczenie procedur auto-ratowniczych oraz właściwą konfigurację sprzętu, a także redukuje
do zera ryzyko awarii u partnera (bo go po prostu nie ma). Otóż w opinii autora odpowiedź na to pytanie brzmi: „nie”.
Powodem takiej odpowiedzi jest prócz bezpieczeństwa w nurkowaniu również jego filozofia. Zacznijmy jednak od tego drugiego. Nurkowanie SOLO jest jak jedzenie pysznego tortu samemu. Możemy potem wszystkim mówić jak wspaniale smakował i wyglądał oraz pokazywać innym jego zdjęcia. Zachwycać się nad kompozycją smaków, walorami wizualnymi i kunsztem przygotowania, ale to dalej tylko opowieści. Nikt w pełni nie zrozumie ani nie odczuje jakie przeżycia tak naprawdę nam towarzyszyły. Jedzenie tego tortu we dwójkę lub w większej grupie sprawia, że te osoby przeżywają te same doznania, są w tym samym miejscu i czują to samo, dzielą się tą chwilą. To zbliża ludzi, pozwala się nawzajem lepiej poznać i dzielić z radością tą samą pasję jaką jest nurkowanie. I to jest głównym celem i istotą tego wspaniałego sportu. Dzielić z kimś razem te same podwodne radości i ekscytacje w możliwie bezpieczny sposób.
Należy jednak pamiętać, że partner pod wodą to ogromna wartość dodana do bezpieczeństwa każdego nurkowania. Istnieją przecież sytuacje w których nie potrafilibyśmy pomóc sobie sami. Narkoza gazowa, napad toksyczności tlenowej, zawał czy zasłabnięcie to problemy które mogą przytrafić się każdemu z nas. W takich okolicznościach pomoc partnera jest wręcz niezbędna, aby z takiej sytuacji wyjść cało i jest to nasze „być albo nie być”.
O autorze:
Daniel Popławski to doświadczony IDF Master Diver Instructor pochodzący z Mazur. Jest autorem wielu prezentacji szkoleniowych używanych przez instruktorów IDF. Z wykształcenia chemik, Daniel wykorzystuje swoją wiedzę w bardziej ścisłych aspektach związanych z nurkowaniem, jak chociażby gas blending. Prywatnie fan zdrowego trybu życia i wszelkiej aktywności fizycznej związanej głownie z wodą (niekoniecznie w stanie ciekłym). Swoim odpowiedzialnym i entuzjastycznym nastawieniem zaraża nowych adeptów nurkowania.