Istnieją na tym świecie miejsca niezwykłe. Nawet jeśli rozwój technologii i popularyzacja bardziej ekstremalnych form turystyki sprawiły, że coraz częściej wspinamy się na nawet najbardziej niedostępne szczyty, odwiedzamy dzikie zakątki dżungli i bezkresnych pustyń, czy też żeglujemy po oceanach, zmniejszając tym samym ilość białych plam na naszych mapach, to Ziemia dalej kryje nieznane nam bezkresy. W tych białych plamach jest coś, co nas przyciąga i fascynuje. Ta naturalna potrzeba odkrywania, która gnała Polinezyjczyków przez bezkresne wody Pacyfiku, dodawała sił wspinającym się na szczyty Himalajów śmiałkom i kazała przedzierać się przez dżunglę odkrywcom źródeł Nilu, wciąż w nas drzemie. Ta sama siła dodawała sił i pozwalała akceptować ryzyko, żeby tylko przekonać się, co kryje się za kolejnym zakrętem, wzniesieniem, za widocznym horyzontem.

Do takich właśnie miejsc zaliczyć można zalane jaskinie. Rozciągają się pod powierzchnią ziemi, czasem dobrze skryte przed niepożądanych wzrokiem, a czasem kuszące urodą krystalicznie czystych źródeł. Obszerne i wąskie, w skałach jasnych i ciemnych, czasem przepastne, a czasem niewielkie. Niektóre stworzone siłą wypływającej wody, inne zaś wtórnie zalane o czym świadczą powstałe w suchych czasach przepiękne formy naciekowe. Nurkowanie jaskiniowe ma w sobie pewną magnetyczną siłę. Pod powierzchnią naszej planety kryją się bowiem niezliczone kilometry podwodnych korytarzy, do których nie tylko jeszcze nie dotarliśmy, ale prawdopodobnie przez długie lata nie dotrzemy – jeśli w ogóle.

 

Dlaczego nurkujemy w jaskiniach?

Ilu nurków, tyle motywacji. Od potrzeby eksploracji, poprzez poszukiwanie adrenaliny, mocnych wrażeń, aż po wrażenia estetyczne i ciekawość. Różnorodność motywacji odpowiada różnorodności miejsc, w których takie nurkowania się odbywają. To samo dotyczy więc preferencji, ulubionych miejsc i typów jaskiń. Tym samym, nie chcąc wypowiadać się w imieniu innych nurków jaskiniowych, całą serię tekstów o jaskiniach postanowiłam potraktować mocno osobiście.

Opowieść o nurkowaniu jaskiniowym jest zawsze osobista.

Pisanie w osobisty sposób dla szerokiego grona jest zadaniem szczególnie trudnym. Łatwo jest bowiem popaść w styl „pamiętniczka”, w którym zdajemy relację z każdego dnia, włączając w to śniadania, kolacje i obejrzane na szkolnej wycieczce atrakcje. Jakkolwiek interesujący jesteśmy we własnych oczach, to osoba autora nie powinna przesłaniać tematu, o którym pisze. Mam nadzieję, że uda mi się zabrać Was w niesamowitą podróż do wnętrza Ziemi.

 

Dlaczego nurkuję w jaskiniach? W odpowiedzi pozwolę sobie zacytować Reinholda Messnera, który zapytany o to, dlaczego chodzi po górach odpowiedział „bo są„. No właśnie, bo są…

Z natury są zagadką – tajemnicą kryjącą się pod powierzchnią Ziemi. Żadna technologia nie pozwala nam zajrzeć do najdalszych zakątków zalanych jaskiń, albo wejdziemy tam sami, albo otulone wieczną ciemnością korytarze na zawsze pozostaną dla nas zagadką. Możemy oglądać niezliczone ilości zdjęć i filmów wykonanych w jaskiniach, ale tylko zobaczenie ich na własne oczy daje pełny obraz.

Architektonicznie niektóre z jaskiń przypominają przestronne katedry z białego kamienia. Podziemne świątynie starsze niż sama ludzkość, nie zostały stworzone dla naszych oczu i są milczącym dowodem na niezmierzoną potęgę sił natury. Niewybaczalną próżnością jest twierdzić, że „tylko czekają na odkrycie”. Jaskinie nie czekają na nas. Nie powstały dla nas, nie oczekują aż je odkryjemy i nie potrzebują nas. To właśnie w nich, bardziej niż gdziekolwiek indziej pod wodą jesteśmy tylko gośćmi.

Nie zawsze mile widzianymi. Pomyślcie o zagrożeniach związanych z nurkowaniem jaskiniowych – o silnych prądach, które potrafią nie wpuścić nikogo do wnętrza źródła, o zdradliwych ponorach, które z kolei nie chcą wypuszczać ze swoich objęć, o osadach opadających z każdym naszym wydechem, o niekończących się labiryntach, w których łatwo zgubić drogę.

Wywodzimy się z oceanów, jak całe życie na tej ziemi, więc wracanie do nich w trakcie nurkowania przynosi nam niebywałą przyjemność, tym niemniej zalane jaskinie nigdy nie należały do nas, ani my do nich. Są w tym podobne do wysokich gór, gdzie ekstremalnie niskie temperatury, lawiny i rzadkie powietrze odebrały już życie wielu śmiałkom, którzy zechcieli się na nie wspiąć.

W tym obcym, nieprzystępnym świecie jest jednak trudne do opisania piękno – coś kryje się w tej nieludzkiej architekturze przestronnych komnat, w labiryncie korytarzy który wymyka się ludzkiej logice, w tej obcości i wiecznych ciemnościach. Z czystej przekory i wrodzonej ludzkiej próżności uważamy, że podobnie jak wysokie góry, tak i zalane jaskinie są wyzwaniem rzuconym przez naturę.

Sztuką w nurkowaniu jaskiniowym jest podejmować to wyzwanie z odpowiednim szacunkiem dla środowiska, do którego wchodzimy. Nie pozwalać, żeby własne ego i skupianie się na zadaniu przesłaniało nam otaczające nas w jaskiniach piękno. To najtrudniejsza z umiejętności, które powinien posiąść samodzielny nurek jaskiniowy.

Dlaczego najtrudniejsza?

Na kursie nurkowania jaskiniowego poznajemy techniki, których wykorzystanie umożliwia nam bezpieczne nurkowanie pod stropem. Uczymy się zakładać poręczówkę, dbać, żeby linka tworzyła pewną i bezpieczną drogę aż do powierzchni, ćwiczymy dzielenie się powietrzem, powrót do wyjścia w zerowej widoczności i wszystkie inne sposoby reagowania na problemy. To wszystko są umiejętności techniczne – dochodzą do nich kwestie konfiguracji sprzętowej i znajomości odpowiednich procedur. Uczymy się planować takie nurkowania.

Na początku obawa przed ryzykiem związanym z nurkowaniem pod stropem skłania ludzi do przestrzegania zasad bezpieczeństwa. Pierwszym gwarantem bezpieczeństwa jest strach.  Prędzej czy później jednak, po kolejnych udanych i bezproblemowych nurkowaniach zaczyna się kwestionowanie zasad, szukanie dróg na skróty, obchodzenie procedur. Obawa maleje, bo poznajemy środowisko, a jaskinie wydają się już nasze, znajome i oswojone. Przestają być groźne. To właśnie wtedy dochodzi do największej ilości wypadków z bardzo prostego względu.

Jaskinie nigdy nie przestaną być obce i nieprzystępne. Nigdy nie staną się nasze, a my nigdy nie będziemy należeć do tego środowiska. Taka jest ich natura. Musimy ją dostrzegać i akceptować, nie okłamując, się, że jesteśmy w stanie ją zmienić, albo się w tych jaskiniach zadomowić. Nie są tłem do popisów naszych umiejętności nurkowych, odwagi, poszukiwania adrenaliny.

To wcale nie oznacza, że musimy rezygnować z nurkowania jaskiniowego. Przeciwnie, uważam, że zarówno turystyczne nurkowania jaskiniowe, jak i szeroko zakrojone akcje eksploracyjne mogą być szalenie wartościowe i interesujące, a przeprowadzone prawidłowo i z zachowaniem praktyki dobrego nurkowania – także bezpieczne.

Czynnikiem, który sprawi, że nawet po kilkuset czy kilku tysiącach nurkowań jaskiniowych nie utracimy czujności jest właśnie szacunek dla obcości i specyficznego charaktery tych miejsc. Kiedy akceptujemy ich inność, to naturalnie przyjmujemy, że zasady bezpieczeństwa i procedury nie ograniczają nas, tylko wręcz przeciwnie – dają możliwość, żeby zagłębić się w świecie, który powstał, zanim jeszcze ludzkość pojawiła się na Ziemi i który nigdy nie będzie należał do nas.

O autorce:

Daria Dobrowolska związała się z IDF od samego początku istnienia federacji. Jest Staff Instruktorką nurkowania rekreacyjnego  oraz technicznego na poziomie trymiksowym i zaawansowanym wrakowym, ale najbardziej dumna jest ze swoich uprawnień instruktorskich Full Cave. W nurkowaniu ceni sobie kameralne wypady do jaskiń oraz fascynujące makro mórz tropikalnych. Znacie ją zapewne jako autorkę naszych podręczników szkoleniowych. Współzałożycielka Calypso.

Poza nurkowaniem lubi spędzać wolny czas w górach i na podróżach, zawsze z książką w plecaku.