Coroczne wyprawy jaskiniowe na Bałkany stały się już tradycją naszego Klubu Nurkowego Calypso. Każdego czerwca uważnie planujemy trasę, wybierając kraje i jaskinie które zamierzamy odwiedzić. Chociaż bywa, że pogoda płata nam figle, a warunki w niektórych miejscach nurkowych nie są łatwe do przewidzenia, to wciąż jest ich dość wiele i są dostatecznie różnorodne, by zapewnić nurkowi jaskiniowemu na każdym stopniu zaawansowania interesujące i pełne wyzwań chwile.

W tym roku odpowiednie planowanie było szczególnie istotne, bowiem oboje mieliśmy w planach przeprowadzenie bardzo zaawansowanych szkoleń. Sebastian miał przed sobą szczególnie wymagające zadanie – nurkoania na poziomie Full Trimix i Expedition Cave, ja mogłam skupić się na kursie Full Cave. Bałkany są idealne do takich zadań, można bowiem wybrać bardzo różnorodne jaskinie. Przestronne studnie i ogromne głębokości? Płytkie i rozgałęziające się korytarze? Silne prądy? Trudny dostęp wymagający wykorzystania linowych technik dostępu? Znajdziemy tu wszystko!

A skoro wszystkie te atrakcje znajdowały się w zasięgu ręki, to postanowiliśmy z nich skorzystać. Skoro jesteśmy przy nurkowaniach głębokich, to w warunkach jaskiniowych samo zaplanowanie dekompresji i gazów nie jest jedynym wyzwaniem z którym musieliśmy się zmierzyć. Po pierwsze – mieszaniny oddechowe przygotowuje się tutaj samodzielnie, ponieważ nie ma w okolicy żadnej bazy nurkowej, która zrobiłaby to dla nas. Ponadto, jaskinie rzadko leżą przy samej drodze, a jeszcze rzadziej prowadzi do nich wygodna ścieżka. To oznacza, że cały potrzebny sprzęt trzeba najpierw przetransportować – w trudnych warunkach, w upale, a czasem też w deszczu. Nurkowania na hipoksycznych mieszaninach wymagają zabrania nie tylko gazów dekompresyjnych, ale też i gazu podróżnego, który umożliwia przedostanie się z powierzchni na głębokość, na której gaz plecowy może być bezpiecznie używany.

W takich chwilach nie ma nic ważniejszego niż zespół. Wspólny transport sprzętu pozwala zmniejszyć fizyczne obciążenie na poszczególnych nurków i przyspieszyć cały proces. Dochodzimy, więc do chwili, w której od pół godziny nieprzerwanie nosimy butle, a ich wcale nie ubywa!

Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, że sercem nurkowania jaskiniowego są liny. Oczywiście, najczęściej stwierdzenie to dotyczy poręczówki, która w każdej chwili stanowi nieprzerwane połączenie między nurkiem, a powierzchnią.
Na kursie Full Cave jedną z najistotniejszych kwestii jest właśnie umiejętność zaawansowanej nawigacji. Oznacza to, że do zdolności poruszania się po stałym oporęczowaniu dochodzi także zakładanie własnych poręczówek w jaskiniach, w których takowych nie ma. Wiele stałych poręczówek rozpoczyna się już pod wodą, co oznacza, że nurek powinien zacząć nurkowanie od utworzenia jej połączenia z powierzchnią. Dalej, już w trakcie nurkowania może pojawić się możliwość wpłynięcia w boczny korytarz, a więc zmiany poręczówki na inną. To wszystko wymaga od nurka użycia własnych szpulek lub kołowrotków, aby zachować ciągłość prowadzenia poręczówki (najważniejszej zasady bezpieczeństwa w nurkowaniu jaskiniowym).

Liny to jednak nie wszystko – takie skrzyżowania, odbicia, własne „ścieżki” wymagają bowiem odpowiedniego oznaczenia, które umożliwi zespołowi bezpieczny powrót do wyjścia, nawet w przypadku całkowitej utraty widoczności, a także nie wprowadzi w błąd innych zespołów nurkowych, które znajdują się pod wodą. Zaczynamy od ćwiczeń na powierzchni, rozpinając złożone połączenia z kołowrotków i szpulek niczym sieci wielkiej pajęczyny i na sucho, w bezpiecznych warunkach, omawiamy wszelkie kwestie, które pojawiają się w trakcie kursu. Od przemieszczania się po przerwach w ramach jednej poręczówki (zrobionych by zmniejszyć ilość skrzyżowań albo ograniczyć ruch turystyczny w wybranych częściach jaskini), po zmianie jednej poręczówki głównej na inną aż do bardziej skomplikowanych tras, takich jak pętle czy trawersy. Ćwiczymy je najpierw na powierzchni, żeby później przenieść nabyte umiejętności pod wodę.

Na kursie Expedition Cave poręczówki przestają być jedynymi linami, których wykorzystywanie muszą opanować nurkowie. Niektóre jaskinie położone są w miejscach trudno dostępnych. Czasami da się do nich przejść ze względu na ukształtowanie terenu, innym razem transport sprzętu byłby dość ryzykowny. W takich chwilach należy wykorzystać techniki dostępu linowego. Zaczyna się od zbudowania bezpiecznego stanowiska zjazdowego, z którego skorzystać będzie mógł nurek, żeby zjechać do jaskini, a później wjechać na górę wykorzystując odpowiednie urządzenia. Nie brakowało emocji 🙂

Nieodparty urok Bałkanów to nie tylko wspaniałe, dzikie jaskinie, ale także cała otoczka, która towarzyszy naszym wyjazdom. Malownicze krajobrazy – skaliste góry i potężne, porośnięte lasami wąwozy, czyste rzeki, ale też i zabytkowe, urokliwe miasta i miasteczka. Jednym z przystanków jest właśnie Mostar ze swoim kamiennym mostem rozpościerającym się wysoko nad rzeką, wąskimi uliczkami i knajpkami z fantastycznym, lokalnym jedzeniem i winem produkowanym z endemicznych odmian winogron, takich jak Zilavka. Do specjalności bośniackiej i hercegowińskiej kuchni należą rozmaite grillowane mięsa, świetne cevapi podawane na ciepłym pieczywie i z plastrami słodkiej, chrupiącej cebuli, pljeskavice, ale też i nadziewane liście winogron i warzywa oraz pyszne sałatki ze świeżych warzyw. Nie mogę wyobrazić sobie dnia tak ciężkiego, żeby nie mieć później siły na wieczorne wyjście na tak dobrą kolację, wypicie lampki wina i zapalenie sziszy na wygodnych poduchach rozciągniętych pod kwitnącymi drzewami.

Naszym kolejnym przystankiem była też Serbia – ze swoimi jaskiniami kryjącymi się na widoku obok restauracyjnych stolików, żywą zielenią drzew porastających wąwozy i niezwykłą gościnnością ludzi mieszkających w okolicy. Jak wspominałam – pogoda potrafi zaskoczyć – i tutaj silne opady, wysokie, wręcz powodziowe stany wody sprawiły, że z jaskiń wypływały rzeki zamiast strumieni, niewielkie cieki zmieniły się w wodospady, a prąd skutecznie wybijał z głowy pomysł, by wejść do wody. Ale to nic nie szkodzi – szanujemy ten nieprzewidywalny charakter i dzikość naszych bałkańskich jaskiń.

 

My na pewno wrócimy tu jeszcze nie raz.

O autorce:

Daria Dobrowolska związała się z IDF od samego początku istnienia federacji. Jest Staff Instruktorką nurkowania rekreacyjnego  oraz technicznego na poziomie trymiksowym i zaawansowanym wrakowym, ale najbardziej dumna jest ze swoich uprawnień instruktorskich Full Cave. W nurkowaniu ceni sobie kameralne wypady do jaskiń oraz fascynujące makro mórz tropikalnych. Znacie ją zapewne jako autorkę naszych podręczników szkoleniowych. Współzałożycielka Calypso.

Poza nurkowaniem lubi spędzać wolny czas w górach i na podróżach, zawsze z książką w plecaku.